"Wszystko jest proste, gdy ma się osoby, dla
których warto żyć."
~Berry Verdas
W życiu potrzeba przyjaciół.
Oni są jak rodzina, przynajmniej powinni. O każdej porze dnia i
nocy, możesz zadzwonić, a on zawsze przyjdzie.
Przyjaciele to
nie wszystko czego potrzeba, by nasze życie było kolorowe.
Po
pierwsze rodzina. Prawdziwa, która wierzy w Ciebie, kocha,
potrzebuje Cię.
Drugą rzeczą, oprócz przyjaciół, jest
uśmiech. To o nim prawie zawsze zapominamy, gdy ktoś się uśmiecha
daje nam to dużo radości.
Po trzecie, nie możemy zapomnieć, o
samowystarczalności. Trzeba umieć sobie poradzić, gdy nie mamy
nikogo.
Czwartą rzeczą są podpory. Mądre cytaty, rozmowy z
ludźmi. To musi dawać nam siłę.
Można, by jeszcze dodać coś
o wierze w siebie, słuchaniu muzyki, pozytywnym myśleniu...
Ale
nie oto chodziło autorce tego opowiadania, żeby było tu wprost
napisane jak żyć, jakie jest życie. Nie! To ma być
zagadka...
Dobrze, ale co jeśli znamy teorię, a nie umiemy jej
wykorzystać w praktyce? No, właśnie...
~♣~
Brunetka, wraz z przyjaciółmi,
szła ulicą. Tylko w ich towarzystwie na jej twarzy malował się
uśmiech. Ale nie był on szczery, prawdziwy. Nie miała do tego
powodu. W domu musi znosić kłótnie rodziców, nie wie czy ma ufać
swoim przyjaciołom. Ma tylko jedną, prawdziwą przyjaciółkę.
Mieszka na drugim końcu kraju. Ostatni raz widziały się parę
miesięcy temu, w szpitalu. Alex jest w szpitalu, umrze na raka. Ta
okropna choroba powoli przejmuje jej całe ciało. Violetta nie może
nic na to poradzić. Codziennie prosi, błaga, by Alex wyzdrowiała.
Brunetka codziennie otwiera książkę z cytatami. Ale nic z tego
nie ma. W jej głowie pozostaje kolejny tekst. Często siada w nocy
na łóżku i płacze.
Ona nie użala się nad sobą. Przecież ma
"rodzinę" i "przyjaciół" . Płacze, bo nie
może pojąć dlaczego Alex ma umrzeć. Dlaczego tak niesamowita
osoba ma odejść? Dlaczego nie ona? Marna Violetta? Przecież Alex
ma rodzinę... Wszystko czego można zapragnąć! Violetta nie ma nic
i nikogo. Ma tylko Alex, Alex która jest 400 kilometrów stąd.
Lekarze dają jej maksymalnie dwa miesiące. Je
Jest taka
możliwość, raczej marzenie, że z tego wyjdzie. Szansa jest jak
jeden do biliona. Lecz Violetta codziennie budzi się z myślą, że
jej najlepsza przyjaciółka wyzdrowieje. Kiedy przychodzi ze szkoły,
idzie do pokoju. Najczęściej siada na łóżku, chwyta do ręki
gitarę i gra. Komponuje, pisze teksty piosenek.
Od kiedy
dowiedziała się, że Alex ma raka, zaczęła komponować. Wszystkie
teksty i melodie są o prawdziwej przyjaźni, specjalnie dla Alex.
Wszyscy oprócz grupki jej, jakby się z pozoru wydawało,
przyjaciół dokuczają Violetcie. Są to błahostki, lecz przez nie
Violetta staje się coraz słabsza. Śmieją się z niej. Okłamują.
Obgadują. Violetta mówi, że szkoła to wylęgarnia problemów. Być
może to prawda, ale to właśnie w niej trzynastolatka, może
dzielić się swoją pasją. Kocha muzykę, ona jej nie zdradzi, nie
okłamie, nie wygada sekretu, nie wyśmieje.
Wiara, uśmiech i
pasja - to jedne z najważniejszych rzeczy w życiu szóstoklasistki.
Dziewczyna musi podejmować trudne wybory, choć jest dzieckiem.
Dzieckiem, które nie może pojechać do swojej przyjaciółki. Nie!
Może! Przecież może uciec! Może, ale nie umie. Nie umie, bo kiedy
Alex umrze, ona - Violetta, zostanie sama. Nie będzie nikogo kto ją
przytuli.
Nikogo kto ją pocieszy. Śmierć jest taka okropna!
Ohydna, wstrętna. Niestety prawdziwa. Podobno po śmierci jest raj.
Chyba, że idzie się do innego świata... Tam jest się nie
śmiertelnym, nie ma zmartwień i chorób. Alex, kiedy umrze, będzie
szczęśliwa - myśli Violetta.
~♣~
Kolejna noc. Violetta wzięła
srebrną żyletkę. Była tępa, lecz na tyle ostra, by naznaczyć
parę kresek na jej skórze. Z małych przecięć wyciekły dwie
krople krwi. Brunetka wzięła do ręki chusteczkę. Było ciemno.
Chusteczka okazała się kartką papieru. Cenną kartką, był to
tekst jednej z jej piosenek. Tej najlepszej. Tylko o niej i
Alex.
Teraz sięgnęła po prawdziwą chusteczkę. Łzy spływały,
jak ulewa. Jej ręka była od krwi. Teraz twarz też. Takie są
skutki ocierania łez ręką. Violetta wzięła jej czarną gitarę.
Popatrzyła na kartkę i zaczęła śpiewać. Znała tą piosenkę na
pamięć. Śpiewała ją codziennie. Wszystko wspomnienia związane z
Alex, przeleciały jej przed oczami. To jak wrzucały się nawzajem
do ciepłego morza, obrzucały się piaskiem, robiły miliony zdjęć,
kupowały lody, gotowały, śpiewały, chodziły na zakupy. Razem się
śmiał i płakały. I to wszystko ma się tak skończyć? Alex ma
umrzeć sama? Już nigdy mam nie ujrzeć jej uśmiechu? Nie! Pojadę
tam! Do niej! - postanowiła Castillo.
Do plecaka spakowała
piżamę, trochę swetrów, spodni i bluzek. Po cichu przygotowała
stos kanapek. Zabrała 10 butelek z wodą. Nie zapomniała o albumie
ze zdjęciami jej i Alex. Wzięła telefon i ładowarkę, aparat i
słuchawki. Szybko włożyła teksty piosenek do pokrowca z gitarą,
po czym go chwyciła. Do rodziców napisała list:
"Mamo i
Tato!
Jestem zmuszona, by wyjechać. Jadę do San Francisco. Do
Alex. Jest chora na raka i prawdopodobnie umrze. Jest mi bardzo
trudno podjąć tą decyzję, ale muszę. Jeśli chcecie to
przyjedźcie. Chyba, że jest Wam to obojętne,
zrozumiem.
Przepraszam za wszystkie moje błędy. Przepraszam, że
w ogóle istnieje.
Na zawsze kochająca Was
Violetta"
Położyła
małą karteczkę na stole kuchennym. W porę przypomniało jej się
o pieniądzach. Zabrała portfel. Po czym przekręciła zamek w
drzwiach. W dłoni ścisnęła zdjęcie - tata był ubrany w kapelusz
rybacki, mama na głowie miała fikuśny kapelusik, zaś sama
Violetta, miała na głowie chustkę. Po jej policzku poleciała
słona łza. Tyle wspomnień. Nie wiedziała co zepsuło się przez
parę lat, między nią a rodzicami. Spojrzała na medalik, który
wisiała na jej szyi. Alex podarowała go Violetcie prawie rok temu.
Na dwunaste urodziny. Od tego czasu ozdoba nie znikała z szyi
brunetki. W środku wisiorka, w kształcie serca, widniało zdjęcie
dwóch przyjaciółek - Violetty i Alex.
Brunetka uśmiechnęła
się przez łzy. Ruszyła, aby wsiąść do pociągu. Na peronie
kupiła bilet. Nikt nie zadawał zbędnych pytań. Dlaczego jedzie
sama? Nie było nic takiego. Violetta wsiadła do pociągu. Za jakieś
sześć godzin będzie w San Francisco. Potem tylko dostać się do
szpitala.
~♣~
Alex Veleng nie mogła zmrużyć
oka przez całą noc. Wiedziała, że niedługo umrze, ale nie mogła
o tym myśleć. Nie mogła spać, bo czuła, że coś się stanie.
Coś raczej przyjemnego. A jeśli tu chodziło o śmierć? Nie,
zdecydowanie nie. Poczuła ukłucie w sercu. Być może to choroba,
lecz czternastolatka powiedziałaby, że to z tęsknoty. Spojrzała
na jej mamę. Alex posmutniała, gdy ją zobaczyła. To ja umieram, a
nie ona. Dlaczego musi cierpieć?! Przecież to przeze mnie jest
smutna - pomyślała dziewczyna.
Ciężko westchnęła. Jej mama
od razu obudziła się. Spytała czy Alex czuje się dobrze.
Dziewczyna odpowiedziała tak. Chodź była to nie prawda.
Mogłaby
umrzeć teraz, ale musiała poczekać. Chciała usłyszeć głos
Violetty, ostatni raz.
~♣~
Dziewczynę obudziły ciepłe
promienie słońca. Obraz był jeszcze rozmazany. Szybko zamrugała
swoimi powiekami. Ku jej zdziwieniu zobaczyła Violettę.
- To
chyba jakiś żart... - podsumowała Alex.
- Nie, jak ja się
stęskniłam! - odpowiedziała jej przyjaciółka. - Ale ja nie
chce...
- Czego nie chcesz?
- Nie chcę patrzeć jak umierasz.
-
To idź.
- Nie mogę, nie mogę Cię zostawić.
- To bądź tu i
patrz jak umieram.
- Skończmy ten temat. - powiedziała Violetta.
- Patrz co mam. - oznajmiła z uśmiechem.
- Pokaż. -
odpowiedziała Alex.
- Pisałam te piosenki sama. One są o nas. -
brunetka przytuliła dziewczynę o błękitnych oczach.
- Są
piękne. - stwierdziła Alex. - Najbardziej podoba mi się ta. -
wskazała na ulubioną piosenkę Violetty. - Ej, a co to jest? -
spytała czternastolatka, wskazując na plamkę krwi.
- To... Nic.
- odpowiedziała Violetta, szybko zakrywając jeden z rękawów
swojej bluzki.
- Viola... Prosiłam.
- Przecież ja nic nie
robię. To tylko kreski.
- Nie musisz. - Alex mocno przytuliła
Violettę.
- Nie muszę, ale mogę.
- Najchętniej to, bym Ci
wszystkiego żyletki, noże i igły wyrzuciła. - zaśmiała się
Alex.
- A ja to bym Cię uderzyła... Ale za bardzo Cię kocham.
- Mam pomysł! Naucz mnie tej piosenki. - powiedziała uradowana
Alex.
- Pewnie!
Violetta wzięła do ręki gitarę. Zaczęły
śpiewać. Teraz było im najlepiej na świecie. I tutaj ta historia
powinna się zakończyć, niestety tak nie jest...
~♣~
Brunetka obudziła się w sali.
Ściany żółte. Trochę bolała ją głowa. Kiedy spróbowała
sobie przypomnieć ostatnie wydarzenia, uznała że czuje tylko
pustkę i okropny ból głowy.
"Co się stało?" spytała
samą siebie. Lekarka odpowiedziała jej, jak gdyby była wróżką.
-
Nie wiem jak Ci to powiedzieć... - zaczęła nie pewnie.
- Niech
pani mówi. - uśmiechnęła się Violetta, choć strach zjadał ją
od środka.
- Sprawa nie jest łatwa. Po skomplikowanych badaniach
okazało się, że jesteś chora.
- To pewnie przeziębienie,
prawda?
- Niestety, nie. Jest to dość poważna choroba.
-
Proszę, niech pani powie. - odparła zaniepokojona dziewczyna.
-
Podobnie jak twoja koleżanka, Alex, masz raka płuc. - tu wzięła
głęboki oddech. - Zostało Ci dwanaście godzin. Jeśli mogę coś
zrobić...
- Proszę zadzwonić po moich rodziców, jeśli mogli
by tu przyjechać, byłabym szczęśliwa. - odparła Violetta z
uśmiechem, bardzo spokojnie. - Mam jeszcze jedną prośbę. Czy
mogłabym te ostatnie godziny życie spędzić z Alex?
-
Oczywiście. - odparła lekarka.
Może to dziwne, ale właśnie o
tym marzyła Violetta. O tym, by umrzeć wraz z Alex. Za dwanaście
godzin trafi do drugiego świata. Nie będzie czuła bólu,
cierpienia, smutku.
- Mam pytanie. - powiedziała brunetka. - Ile
Alex będzie żyła?
- Eh, przypuszczamy, że także około
dwanaście godzin. - odparła smutna lekarka.
- Niech pani się
nie martwi. Bo my z Alex chcemy umrzeć. Bo po śmierci nie czuje się
bólu.
- Ah, tak. Nie boisz się? - spytała zdziwiona.
- Nie,
bo niby czego? - uśmiechnęła się Violetta.
- To dobrze, jesteś
bardzo dzielna, tak jak Alex. Naprawdę, wspaniałe z Was
dziewczynki, szkoda że za parę godzin odejdziecie i nie będę
mogła już z Wami porozmawiać.
- Proszę pani, zawsze będzie
mogła pani z nami porozmawiać. Będziemy pani strzegła, żeby
nigdy pani nie zachorowała. - uśmiechnęła się Violetta.
- Ah,
gdybym była taka jak Wy. Już idę po Alex. - uśmiechnęła się
radośnie przytulając pacjentkę.
Lekarka przywiozła łóżko,
na którym leżała przyjaciółka Violetty. Dziewczyny nauczyły,
jak się później okazało, panią Emmę piosenki. Emma czuła się
odpowiedzialna i ani na krok nie opuszczała dziewczynek. Śpiewały,
grały. Rodzice Alex i Violetty nie mogli uwierzyć w to co się
stanie. Lecz po paru godzinach zrozumieli, że tak musi być.
Alex
i Violetta prześpiewały dwanaście godzin, trzymając się za rękę.
Kaszlały tyle, że prawie nie mogły wydusić słowa kiedy pozostało
im pół godziny. Pół godziny, które wykorzystały jak
mogły.
Musiała przyjść ten moment. I nadszedł równo po
dwunastu godzinach. Ich zaciśnięte ręce opadły na dół, powieki
zamknęły się, twarz pobladła, z ust wypłynęła strużka
czerwonej krwi, wydały ostatnie kaszlnięcie, na obydwu twarzach
pojawił się uśmiech...
~♣~
Brunetka otworzyła oczy. Otrzepała
nos z piasku i wciągnęła nosem świeże powietrze. Przed oczami
miała straszny obraz. Odwróciła się. Obok niej stała Alex.
-
Co się tak gapisz? - zaśmiała się Violetta.
- Wyglądasz
jakbyś zobaczyła trupa! - odpowiedziała niebiesko oka.
- Miałam
okropny sen. Chcesz to Ci opowiem. [...]
- Wiesz... Śniło mi się
to samo. - odpowiedziała ze zdziwieniem Alex.
- To pewnie
przeznaczenie... - odpowiedziała Violetta.
- Mamy umrzeć? -
zaśmiała się Alex.
- Nie! Głupku! - odpowiedziała Violetta. -
Chodzi, że będziemy przyjaciółkami nawet po śmierci i że
przyjaźń jest najważniejsza w życiu! - przytuliła
przyjaciółkę.
- Masz rację, kocham Cię. - uśmiechnęła się
ciemnowłosa. - Mimo, że jesteś młodsza, nie czuję różnicy
wieku...
- Ja też... - odpowiedziała Violetta, patrząc na
turkusowe morze. Wszystko jest takie proste, gdy ma się przyjaciół.
~♣~
Proszę ; ) Takie tam
na konkurs u Oli i ♥
Dziwne i szczerze, to się poryczałam ;-;
Pomysł DZIWNY, wykonanie DZIWNE, czego wynikiem jest totalna
DZIWNOŚĆ One Shot' a ; )
Jutro mam testy... Proszę trzymać
kciuki ; p
Jak to publikuję to już jestem po testach... Bo już
widzę, że tata wifi wyłączył. No, nic -.-
Metody wychowawcze
;c
Za wszystkich
szóstoklasistów trzymam kciuki ;D
I jeśli chodzi o szablon, że nagłówek... To dziękować tinypic'owi za jego rozwalenie -.-
Do następnego ;3
P.S. Ja godzinkę po teście ;] Nawet trudne nie było, tylko tlosku błędów jest ;-;