sobota, 16 listopada 2013

ROZDZIAŁ V/ 5~ I co księżniczko?

*prawdziwa przyjaźń zawsze przetrwa, nawet kłótnie...*

W domu Leóna

Marco
-Leon?- spytałem.
-Tak?
-Dlaczego masz bluzkę Violi a ona twoją?
-Yyyyy... Nie ważne...- po czym zwiał na górę, a ja pobiegłem za nim

Francesca
-Szukałam cię- powiedziałam do Violi.
-Aha...-ona coś ukrywa...
-Violetta! Halo?! Co się z tobą dzieje?! I dlaczego masz koszulę Leona?!
-Nie wiem...

I na tym zakończyła się nasz rozmowa, bardzo interesująca...
Violetta cały czas gapi się w podłogę. Jakby ta podłoga była jakaś ciekawa... A to jest zwykła wykładzina imitująca drewno, nawet nie ma na niej dywanu... Ona coś ukrywa...

León
Pomyliłem bluzkę Vilu z moją! Kurde! Typowy Andres, oczywiście nic do niego nie mam, to mój najlepszy kumpel, nie licząc Marco i Maxiego. Pytanie tylko jak ja się w nią zmieściłem?! Teraz ważniejszym problemem jest to jak ją zdejmę...

Violetta
-Leon!
-Co?
-Oddawaj moją bluzkę!
-To chodź po nią!
-Dobra, Fran chodź!
-Nie, ona nie może!
-A to niby dlaczego? Co?

Nie ma odpowiedzi... Chyba nie chce, żeby Fran widziała jak się przebiera... Eeee tam, trudno, idę sama...

15 minut później- Fran i Viola wyszły z domu Leona

Francesca
Kiedy weszłam do domu Leona zobaczyłam ich (czyt. moją najlepszą przyjaciółkę i jej „skromnego” chłopaka) w dziwnej sytuacji... Zamienili się ubraniami...
Nie żebym była jakaś podejrzliwa, ale wydaje mi się, że oni... Nie, to nie możliwe... Chociaż, możeee...

-Viola?
-Tak?
-Chcesz do mnie przyjśc? Zrobimy takie małe Piżama Party... Może zaprosimy Naty i Cami?
-Na wszystko odpowiedź brzmi TAK!- zaczęłyśmy się śmiać, nawet nie wiem z czego xD
-Fran, ale o której? Bo ja jeszcze muszę zapytać tatę...
-To jak zapytasz to w sumie od razu możesz przyjść!
-Ok, to do zobaczenia!
-To pa!

Marco
León i Violetta coś ukrywają... Ja chyba wiem co...

-Leon? Czy ty?...
-Nie...- widzę, że kłamie, wtedy tak śmiesznie podnosi brwi, haha xD
-Ej, Leon, ja wiem że było inaczej...
-Może tak, a może nie...
-Leon!
-No, co kurwa?!
-Wiesz, co?! Ja sobie idę! Nie będę tu siedziec z takim debilem jak ty!
-TO idź!


León
Kurde, co ja robię?! Verdas, człowieku ogarnij się! Zaraz stracisz przyjaciela!

-Marco, czekaj!-już był przy drzwiach wyjściowych...
-Co znowu?!
-Poczekaj, wszystko ci wyjaśnię!
-Dobra, zgoda. Sory, że się wkurzyłem- już się nie gniewa.
-Ja też przepraszam- podaliśmy sobie rękę- Marco, słuchaj nie zostałbyś dłużej?
-Chyba mogę... Jutro sobota... Tylko jest problem... Ojciec kazał mi być o 20:oo, a jest-wskazał na mój zegar- 19:3o, mamy pół godziny... Plus jeszcze mój powrót, no nie wiem... Chyba się nie opłaca...
-Marco, bo ja mam taką tajemnicę... Chodź to ci pokażę...-zaciągnąłem go na dwór.

W garażu

-León, o ci chodzi?...
-Patrz na to!-zapaliłem światło i wskazałem na...
-Leon, stary! Nie mówiłeś, że jeździsz! I to na motorze... WOW!
-Jeżdżę już od pół roku, geniuszu, haha! Wie o tym tylko, ten zacny motorek, ja i TY!
-I że ja jestem pierwszy oprócz ciebie?
-I motorka, oczywiście xD
-Odwiózłbyś mnie nim do domu?...
-Dobra, ale zadzwoń do ojca, bo jest już 19:45.
-Ale, ja nie wziąłem telefonu... Od Fran...
-Masz mój dzwoń!-podałem mu mój rozbity telefon...
-Leon, coś ty z tym zrobil? Haha
-Kiedyś jak jechałem na motorze, to mi wypadł z kieszeni, niedługo kupuję nowy.
-Dobra dzwonię...

Na szczęście tata Marco się zgodził. Ciekawe co teraz robi Vilu? Pewnie Fran już wie... Trudno... Tylko nie wiem jak to powiedzieć Marco... Może Viola pomoże...


Marco
Mój ojciec się zgodził! Już się nie mogę doczekać przejażdżki motorem! Ładny jest! Nie mój ojciec, ani Leon, tylko motor xD Taki czerwony i w ogóle...

-Marco!-z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos Leona.-ja muszę zadzwonić do Vilu, chodź na górę!
-Dobra już idę!


León
Stwierdzilem, że zadzwonię do Violi i spytam się jej czy Fran już wie... Jak to Marco usłyszy, to będzie chciał się dowiedzieć o co chodzi! Świetny plan Verdas!

Po chwili...

-Hej, Vilu, kochanie...
-Czego chcesz?
-Fran już wie?...
-Nie, idę do niej na noc, wtedy jej powiem... A co z Marco?
-Marco... ahhh, on... Jest tu koło mnie. Zostaje do 21:30 i NIC NIE WIE!-powiedziałem trochę głośniej przez telefon...
-To ja kończę!
-Poczekaj... O której idziesz do Fran?
-21:45, a co?
-To czekaj na mnie pod domem...
-Ale, Leoś...
-Paaa!

Marco
Nie, no teraz to już zupełnie nie wiem o co chodzi! Najpierw Violetta, potem Leon i jeszcze Fran?! Nic nie rozumiem...

-Leon?
-Tak?-na jego twarzy pojawił się mały uśmieszek... jakby wiedział o co chcę spytać, dziwne...
-O co chodzi? Viola, Fran i ty... Nic nie rozumiem...
-Jesteś za młody by to zrozumieć...
-Tylko, zauważ ja jestem od ciebie starszy... o rok...
-No, dobra już ci mówię...
-Fran jest w ciąży?!
-Nie, idioto! A jeśli tak to ja nic o tym nie wiem-po tych słowach pacnął się w czoło, xD
-Żartowałem, gadaj o co chodzi!
-No, więc... Nie potrafię!
-Gadaj! Pomogę ci!
-To tak, może zacznę od trochę innej rzeczy... A, więc parę dni temu to pocałowałem Vilu, to była ta rzecz, którą chciałem wam powiedzieć w studiu...
-Gratuluje, a ta druga?... Też z Vilu?
Pokiwał głową, na znak że tak...
-Mam się bać?-spytałem.
-Jak chcesz? Chodzi, o to że to wydarzyło się dzisiaj... Wtedy kiedy przyszła Fran i ty... Te ubrania, chodzi mi oto...
-Dobra, Leon. Widzę, że ci trudno... Wiem o co chodzi... Ale cię napadł pomysł!- poklepałem go w plecy, aż zadudniło xD
-Ale to nie moja wina... Vilu też chciała...- zaczął się śmiać.

Leon i Violetta... Biedna Viola xD Teraz już wszystko rozumiem, tylko że ja jestem starszy! O rok!
Przecież to ja powinien pierwszy... Fran pewnie też by chciała... Jak się dowie od Violi (to jest oczywiste, że się dowie) to będzie jej zazdrościć, tak jak ja Leonowi. I wtedy... A w ogóle to fajnie by było wyjść z moją Franusią na jakąś randkę, taka kolacja... romantycznie...



León
W sumie dobrze, że Marco już wie- w końcu przestanie się mądrować, że jest starszy.
Następna godzina upłynęła mi na rozmowie z Marco, opowiadał mi jak to było przyjemnie na wakacjach w Meksyku. Spojrzałem na zegarek; 21: 20.
-Marco, trzeba zacząć się zbierać!
-No, dobra.

Zeszliśmy do garażu. Było ciemno. Chciałem zapalić światło.

-Kurde! Żarówka się przepaliła!
-No to wyprowadź motor na dwór i tam go odpal?
-Właśnie o tym samym myślałem-chodź wcale tak nie było.

Marco jeszcze coś wymamrotał pod nosem, ale poszedł za mną.
Ruszyliśmy, cieszył się jak małe dziecko, a przecież ma już 18-stkę, a jest to fakt którym cały czas się chwali.


Violetta
Nie wiem o co chodziło Leonowi, z tym że mam na niego czekać no ale okeej, pewnie jakaś niespodzianka, ale mam nadzieję że nie spóźnię się przez to do Fran.
W tym samym momencie usłyszałam warkot silnika motoru. Jakiś chłopak zatrzymał motor na chodniku. W słabym świetle latarni zauważyłam, że trzymał kwiaty i miał na sobie koszulę... w kratę... Czyżby to Leon? Ale przecież on nie jeździ, gdyby tak było na pewno, by mi to powiedział.
Zdjął kask, stał tyłem więc nie widziałam jego twarzy, ale kiedy się obrócił...
-Leon! Kochanie!
-Violetta!-przytulił mnie i dał mi buziaka-Patrz co dla ciebie mam!-wręczył mi piękny bukiet czerwonych róż.
-Dziękuję! A ten motor to twój?
-Nie, świętego Alojzego xD
-Eeej, zepsułeś nastrój, ciottt...- nie skończyłam, bo pocałował mnie prosto w usta.
-I co księżniczko? Teraz pasuje?
-No, nie wiem, nie wiem-tym razem pocałował mnie czulej, namiętniej i dłużej...
-I? Może być?
-Niech ci będzie! A od kiedy kochanie moje jeździ na motorze?
-Od pół roku, księżniczko!
-Dlaczego nie mi nie powiedziałeś? Oczekuję wyjaśnień!-popatrzyłam na niego chłodnym wzrokiem.
-No już się nie wściekaj, bo zmarszczek dostaniesz!
-Ale śmieszne! Hahaha...
-To miała być niespodzianka, ten motor; wsiadaj, bo się jeszcze spóźnisz na tą waszą imprezę!
-Faktycznie zaraz 22:oo, Fran już pewnie nie może usiedzieć na miejscu.

Nagle zadzwoniła Fran:
-Hej, Violu!
-Cześc Fran! Trochę się spóźnię.
-Jest obok ciebie Leon?
-No, jest ale od kiedy on cię obchodzi?
-Tu chodzi bardziej o was.
-Francesca! Gadaj o co chodzi!
-To tak siedzi sobie tu koło mnie Marco i ja tak myslę, żeby nie zaprosić też Leona bo ja zaprosiłam Marco i czy on nie może przyjść, bo to bardziej Marco prosi, ale ja nie chcę żebyś się czuła samotna, to Leon może przyjść?
-Poczekaj...

Odsunęłam na chwilę telefon.
...

-Leon?
-Tak?
-Możesz przyjść do Fran? Na noc?
-Raczej mogę...
-Jest Marco i będę ja i Fran... Proszę, no zgódź się!
-Dobra, tylko musimy podjechać po moje rzeczy i mogę iść!
...

-Fran?
-I co?
-Len mówi, że przyjdziemy, a raczej przejedziemy... tylko musi wziąć jego rzeczy.
-Ja czekam! Paaa!
-Do zobaczenia!


León
Czy u Fran jest jakiś wieczór par? Czy co?! Nie no całkiem spokój taki wieczór,a właściwie noc.
Właśnie jedziemy do mojego domu po rzeczy, Vilu trzyma się mnie tak słodko w pasie :3 Chyba trochę się boi, ale na szczęście ma przy sobie mnie.
Zatrzymaliśmy się przed moim domem.

-Vilu, wejdź!-pociągnąłem ją za rękę w stronę drzwi.
-Ale...
-Ciiiiicho.

Zadzwoniłem do drzwi, otworzyli mi rodzice.

-Dzień dobry!-przywitali Violę.
-Dzień dobry-odpowiedziała.
-Leon, zaprowadź koleżankę do pokoju.
-Ja tylko po rzeczy przyszedłem, idę do Francesci na noc, będzie Marco. Vilu chodź ze mną!

Zaprowadziłem ją w stronę mojego pokoju. Kiedy szliśmy przez korytarz, zaglądnąłem do pokoju
Jorge. Dzieciak oglądał jakieś durne kreskówki, które ryją psychikę, nie to nie był Dexter albo coś w tym stylu. Kiedy mnie zobaczył pokazał mi język, a ja się odwdzięczyłem. Otworzyłem drzwi do mojego pokoju.

-Pani, przodem-powiedziałem do Vilu, ona weszła nie mowiąc ani słowa.
-Troche by tu trzeba posprzątać, nie uważasz Leosiu? Hę?
-Ostatnio nie miałem czasu-odsunąłem książki z biurka i wziąłem portfel.

Spakowałem się szybko, włożyłem koszule w kratę jakiś sweter i dżinsy. W tym samym czasie Viola przeglądała moje ubrania. Usłyszałem jak się śmieje.

-Ej, co cię tak bawi, kotek?
-Patrz na to-wyciągnęła piżamę z różowym króliczkiem.
-Emmm, to jest...
-Twoja piżama-dokończyła, w odpowiedzi dostała buziaka w policzek- i pytanie, czy twoi rodzice nie wiedzą, że jeteśmy razem?
-No, jakoś nie miałem okazji im o tym powiedzieć...
-Leon!
-NO, co? A TWÓJ ojciec wie?...
-Nie wkurzaj mnie dobrze? Aha i masz!-po tych słowach dostałem poduszką prosto w łeb!

Do spania wziąłem jakiś t-shirt i spodnie dresowe.

-Chodź, kochanie! Idziemy!
-Już.


Francesca
Siedziałam w kuchni o robiłam kakao dla wszystkich, kiedy przyszedł Marco.
Przybliżył się do mnie i mnie pocałował! Nie, nie w policzek! W usta! W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi, pobiegłam otworzyć.

-Hej! Vilu! Cześć Leon! Wchodźcie!
-Cześć!

Wpuściłam gości do środka. Poszliśmy na górę. Chłopakom najwidoczniej się nudziło, bo Leon tylko zdążył rozłożyć swój śpiwór na podłodze i od razu razem z Marco zeszli na dół. Słyszałam jak o czymś rozmawiali, niezbyt mnie to obchodziło.

-Viola, chcesz ciasta?
-Nie, dziekuję. A Cami i Naty? Przyjdą?
-Nie, Cami bardzo źle się czuję, a Naty musi zająć się Juanem jej bratem.


-Fran?
-Tak?
-Mogę ci zaufać?
-Tak, jasne o co chodzi?...

**********************
No i jest rozdział! W końcu!
Chcę was bardzo przeprosić, ale nauka i masa innych zajęć, to sie wszystko nakłada -,-
Na razie cieszcie się Leonetta, bo niedługo wkracza Diego, Tomas i Lara.
Aha i prosze komentować, nawet na kiedy next pozwalam ;;*
I jak wam się podoba nowy szablon? Zielony... Jak truskffka xD
I to chyba będzie wszystko :*
Do napisania!

Berry Verdas- Pani Blanco