niedziela, 2 lutego 2014

12~ "Strach ma wielkie oczy"

5 komentarze= next ;3 [pod ostatnim postem jest "przerażająca" liczba komentarzy -.-]
"Tam gdzieś jest ta osoba. Jeśli ją odnajdziesz osiągniesz pełnię szczęścia. Ale to ty zadecydujesz kim ona będzie..."
Berry Verdas

*Violetta*

Dlaczego to aż tak trudno powiedzieć? Przecież to nie boli. Więc dlaczego? Boję się. Ale czego? Nie wiem. Uczucie strachu towarzyszyło mi przez całą noc. Nie chce mnie opuścić. Człowiek ma prawo się bać. Każdy się boi. Ja nie boję się osoby, tylko reakcji na moje słowa. Tylko ile mogę to ukrywać? Wiem jedno – strach, ryje psychikę.
Wstałam wcześnie. Ubrałam spódnice sięgającą prawie do kostek. Upięłam włosy w coś co nazywam kokiem. Popatrzyłam w lustro. Dlaczego ja się aż tak boję?
Ubrałam zamszowe buty na koturnie, ze stołu kuchennego zabrałam czerwone jabłko. Włożyłam białe słuchawki do uszu. Słuchając jednego utworu zapomniałam o strachu, dopiero gdy dotarłam przed budynek Studia wszystko sobie przypomniałam.
Zauważyłam Francescę i Camilę. Szybko do mnie podbiegły. Wypytywały mnie jak się czuję. Tylko, że ja nie jestem chora. Jedynym moim ratunkiem był León. Tylko gdzie on...

- León! León! - krzyczałam. - One mi nie dają spokoju! - brunet szybko się zjawił.
- Cześć! - dał mi buziaka na przywitanie. - Przykro mi, muszę się spieszyć na tor. - i odbiegł.

- Chciałaś mu powiedzieć? - spytały jednocześnie.
- Jeszcze nie.
- No błagam! On musi wiedzieć!

Czas wlókł się i wlókł. Nie mogłam się skupić, nie trafiałam w dźwięki, źle zapisywałam nuty. Nic mi nie wychodziło. Ostrzegam, strach ryje psychikę.
Siedziałam w ławce i gryzłam ołówek. Obserwowałam wskazówki zegara. Zaraz zadzwoni dzwonek i będę musiała mu to powiedzieć. Czekałam, czekałam i czekałam. W końcu usłyszałam dzwonek. Razem z dziewczynami wybiegłam z sali.

- To mu powiesz? Tak?
- Tak.
- Teraz?
- Tak. - dalej obyło się bez zbędnych pytań i ruchów. No może poza wyjątkiem, Cam popchnęła mnie na Leóna. Pokazałam ręką, żeby poszły. Nie poskutkowało.

- Viola, co ty muchy odganiasz?
- Tak, jedna tu latała. - znów pomachałam ręką. - Słuchaj. Chciałam ci coś powiedzieć. Bo León. Ja. Nie ja nie potrafię. - rozpłakałam się jak głupia, dosłownie.
- Ej, no nie płacz już. - szybko starł moją łzę. - Powiedz o co chodzi.
- Czy kiedykolwiek chciałeś być tatą?
- Tak, ale co to ma do rzeczy?
- León, będziesz ojcem. - znowu moja głupota zwyciężyła, a potoki łez wylewały się z moich oczu.

Uciekłam. Bałam się. Bałam się tak jak nigdy. Nie tego, że potrąci mnie samochód, ktoś mnie zabije. W sumie te opcje nawet by mi odpowiadały.
Znalazłam się w parku. Usiadłam na ławce. Tej, na której On pierwszy raz mnie pocałował.
Głupie wspomnienia. Skuliłam się. Płakałam. To wszystko przez niego. Złość, smutek, rozpacz, strach to jedna z tych mieszanek wybuchowych. Ich połączenie sprawiło, że odczułam rozpacz, żal. Poczułam się nie potrzebna, jak ten kamień. Cały świat jest czarno- biały. Szkoda, że dopiero teraz to zauważyłam.
*León*

Mój zamglony mózg, wraz z równie nie przytomnymi myślami błądził gdzieś daleko. To co się dzieje jeszcze do mnie nie dotarło. Szukałem jej wszędzie. Ostatnią nadzieją jest park. Mój lekko rozbiegany wzrok wodził po ławkach, kawiarenkach, dróżkach. Nic. Zdenerwowany usiadłem na jednej z ławek. Z moich oczu poleciały łzy. Strach, niepokój, smutek. A to wszystko przez moją głupotę. Gdybym tylko wiedział gdzie ona jest to na pewno znajdowałaby się teraz w moich objęciach. Nie mogłem się poddać. Przecież gdzieś musi być. Wstałem z ławki. Usłyszałem ciche szlochanie. Podbiegłem w stronę tej osoby. Brunetka siedziała skulona na ławce. Jej końcówki włosów były mokre od słonych łez. Zauważyła mnie, bo uniosła twarz, lecz kiedy się zorientowała że to ja szybko ukryła ją w rękach. Cała się trzęsła, jako dobry chłopak zdjąłem swoją bluzę i okryłem ją.


- Violetta, czego ty się boisz?
- Ja sobie nie poradzę. - mówiła przez łzy.
- Może i ty nie, ale my tak. - objąłem ja ramieniem. Siedzieliśmy tak w milczeniu. - Violetta, jak kocham was. Dziecko i ciebie. - znowu się rozpłakała. Ona nie chce zaakceptować tego co jest, a może były to łzy szczęścia? Oby.



*Francesca*

Po zajęciach w Studiu miałam czas wolny. Stwierdziłam, że na razie zostawię Violę w spokoju.
Poszłam nad staw, siedziałam na pomoście „puszczając” kaczki. W końcu mogłam zdjąć te szpile. Niebieskie obuwie położyłam obok mojej opaski. Nogi zanurzyłam w wodzie, zaś wiatr rozwiewał moje ciemne włosy. Zamknęłam oczy, zaczęłam marzyć. Podobno kiedy człowiek bardzo czegoś chce to to się spełnia. Jednak nie wszystko jest możliwe.
Zaczęłam nucić jedną z moich ulubionych piosenek.
Dile que si
Es lo que importa
Es un temblor, miedo y euforia
Mira que nadie te diga que nose puede
Corre anda y buscalo...


Poczułam jak ktoś mnie dotyka. Jego ciepły oddech. Jego bicie serca. Mam wszystko czego potrzebuję. Jestem szczęśliwa. Marco objął mnie ramieniem. Rozumiemy się bez słów. On wie, że go kocham. Ja wiem, że on kocha mnie.
Uśmiechnęłam się. Jego piękne oczy były wpatrzone w księżyc. Widziałam w nich iskierki szczęścia. Głębokie oczy, które tak kocham. Głębokie jak ocean.
Było już bardzo późno, gdy staliśmy na pomoście. On oplatał mnie swoimi rękami, stał za mną. Ja uniosłam ręce do góry, by poczuć wiatr. Wiatr, który daje wolność rozwiewał moje włosy. On szeptał słowa do mojego ucha. Tego dnia poczułam się kochana, potrzebna.
Być może życie nie jest aż takie trudne?


*Federico*

Poczułem jej ciepło. Loki blondynki opadały na moją twarz. Chciałem by ten moment trwał wiecznie, lecz ona nie. Wstała z podłogi. Płakała. Czarny tusz do rzęs spływał po jej delikatnym policzku. Wybiegła z płaczem, ruszyłem za nią. Gdyby nie jej buty na wysokim obcasie na pewno bym jej nie dogonił. Lu potknęła się, podbiegłem do niej. Chciałem jej pomóc, ale ona wstała, otrzepała się z ziemi. To jedyna szansa- pomyślałem. Chwyciłem dziewczynę za nadgarstek, była unieruchomiona.

- Dlaczego to robisz? - spytała ze łzami w oczach.
- Kocham cię.
- To tylko zwykłe słowa rzucone na wiatr. Tomas też tak mówił.
- On to zrobił dla ciebie.
- Dla mnie? Gdyby mnie kochał nie zabiłby się.
- Zrobił to z miłości.
- Przepraszam, Federico. Nie mogę być z tobą. Po tym co się stało już nie chcę znać mojej drugiej połówki.
- Tomas na pewno chciał, żebyś kogoś znalazła. Postępujesz wbrew jego woli. - popatrzyła w moje oczy.
- Może i masz racje. Ale ja nie potrafię. Zobaczymy kiedy indziej.
- Nie odkładaj mnie na potem, bo potem już mnie nie będzie... - odszedłem w milczeniu.



*Diego*

Niedługo wprowadzę mój plan. Nie wiedziałam, że to będzie aż tak szybko. Uśmiechnąłem się szatańsko.
Dzisiaj miałem iść z Larą na randkę, lecz ta odmówiła. Musi jeszcze naprawić kilka motorów. Resztę dnia spędziłem sam w moim małym mieszkaniu. Trzeba będzie tu zrobić remont. Te biały ściany tylko mnie dołują. Meble ze starego mieszkania kompletnie nie pasują do obrazów wiszących na ścianie. A może to obrazy nie pasują do tych szafek?
Wszedłem do kuchni, by zaparzyć herbatę. Zajrzałem do szafki. Tylko sól, wino, olej, trochę octu. Trzeba wyjść po cukier i herbatę. Ubrałem czarne Martensy, założyłem szarą bluzę oraz czarną, skórzaną kurtkę. Do kieszeni wrzuciłem dziesięć złotych. Zakładając kaptury, zasłoniłem przy tym twarz. Wziąłem do ręki mały, plastikowy woreczek. Wysypałem na rękę jedną piątą zawartości. Trochę zaciągnąłem nosem, a trochę połknąłem. Schowałem go w niewidocznym miejscu. Od razu poczułem się lepiej. Tylko Lara wie, że ćpam.
Wyszedłem na ulicę. To nie przyjemny klimat dzielnicy tak na mnie wpływa. Zdecydowanym krokiem ruszyłem do sklepu. Zostało mi jeszcze trochę pieniędzy, więc kupiłem czekoladki dla mojej dziewczyny. Pozostawiłem je pod jej drzwiami. Kiedy wróci zmęczona, będzie miała miłą niespodziankę.
Zasnąłem w łóżku. Było bardzo późno. Przez sen słyszałem już tylko krzyki. Jakieś dziewczyny, ale co ona mnie obchodzi...


~~~~~~~~
Bardzo dziwny rozdział. Nie ogarniam. Nie wyszedł mi :/
Kamilko, dzięki za super nocowanko ;*** i specjalnie na twoją prośbę jest Marcesca ;D
Strasznie się opuściliście z komentowaniem ;c eh. -.-
Proszę nawet buźkę możecie napisać xd
Ah, co ja bym zrobiła bez gifów? xd Ale trzeba przyznać, że pasują ;p

Ja zmykam na kolację ;)
Rozdział będzie w przyszły weekend, 
No, może w piątek ;D Bo wyjeżdżam. No, jaram się tymi feriami ^^. Chociaż oficjalnie zaczną się jutro xd
Tak, więc do napisania ;****