Violetta
-Ała!!! Uważaj jak idziesz!
Idio... Leon?! Co ty tu robisz?- zrobiło mi się głupio, że tak na
niego nakrzyczałam...
-Vilu! Szukałem cię! Byłem u ciebie w domu, German
powiedział mi, że poszłaś do sklepu- było widać, że chce mi
coś powiedzieć. Tylko co?
-Leon? Chcesz mi coś powiedzieć?
-Ja... Ja... Ja chciałem ci powiedzieć, że...
Popatrzył mi prosto w oczy, położył swoje ręce na
moich policzkach, zamknął oczy. Nasze usta prawie połączył się
w pocałunku, gdy nagle...
*Podemos pintar, colores al alma,
Podemos gritar iee eê
Podemos volar, sin tener alas...
Ser la letra en mi canción... *
Podemos gritar iee eê
Podemos volar, sin tener alas...
Ser la letra en mi canción... *
Odsunęłam się od niego, aby odebrać telefon.
-Tato? Tak, tak już idę. Co się stało? Ach,
nieważne... Później ci opowiem... Pa.- rozłączyłam się-
Hahahaahaha! (XD)
-Z czego się śmiejesz?!- popatrzyłam na lekko
poirytowanego Leona.
-A nic, nic...
-Vilu, powiedz!
-Dobra chodzi o twoją minę. Hahaah!
Wiesz jak wyglądałeś kiedy przerwał nam telefon?!-Domyślam
się...- Chyba go to nie śmieszyło, dziwne.
-Leoś, nie śmieszy cię to?
-Śmieszy, ale ja chciałem...-
widziałam smutek w jego oczach.
-Wiem co chciałeś, ale to nie twoja
wina
Przytuliłam go mocno :)
-Słuchaj, Leoś. JA muszę już iść.
Jest już późno, a jutro trzeba iść do studia.
Dał mi buziaka na pożegnanie, a ja
jeszcze raz go przytuliłam.
León
Agrrrrrrrr... Czemu mi się
to akurat zdarza?! A miało być tak przyjemnie! No nic na to nie
poradzę. Idę do domu. Nie wiem jak zasnę, nie mogę przestać
myśleć o Violi... Ohhh... Jaki ja jestem głupi... I to nawet ja
przyznaję! Sam król LEÓN! A dlaczego jestem taki głupi? Bo nie
spytałem się Violi jak było na wakacjach! „Bo Leon to tylko
buzi- buzi”- tak pewnie Violetta sobie o mnie pomyśli... No, ale
cóż...
I jeszcze dzwonię do drzwi
i nikt nie otwiera! Pewnie Jorge jest sam w domu... Co?! Jak to
możliwe, że Jorge został Sam w domu?! Ten mały bachor?!
-Jorge otwieraj! Wiem, że
tam jesteś! Otwieraj i to już!
-Jorga nie ma!- odezwał się
głos za drzwiami... Ja nie mogę... Aż taki głupi to ja chyba nie
jestem..- Dobra wpuszczam cię- no w
końcu mały zgredek mnie wpuścił...
Kiedy otworzyłem drzwi
ujrzałem:
-włączony na maxa
telewizor
-rozsypany pocorn i chipsy
-rozlana woda
-jakiś stłuczony wazon
Mógłbym tak wymieniać w
nieskończoność
-Jorge!!!!!!! Sprzątaj!!!!
-NIEEEE!!!
-Ja idę na górę! Jak nie
ogarniesz tego syfu to dzwonię po policję! XD- Haha! Tak, wiem nie
wolno mi go straszyć, ale skoro rodziców nie ma w domu...
-Aaaaaa tylko nie policja!
Już ogarniam ten syf! Proszę tylko nie dzwoń!
____________________
Mam nadzieję, że się podobało :) Chyba nie jest, aż tak źle. bardzo proszę
o komentowanie po przeczytaniu rozdziału :) Rozdział trochę spóźniony;
za dużo nauki,a przez to mniej czasu na napisanie rozdziału, chyba wybaczycie ;)
Kiedy next? Nie wiem.
Berry Verdas- Pani Blanco