niedziela, 19 stycznia 2014

9~ "Czarno na czarnym"

3 komentarze= next [Berry Verdas podbija stawkę]

"Wszystko ma jakiś sens, bo nic nie dzieje się przypadkiem."
~Berry Verdas

*León*

Wczoraj była u mnie Violetta. Świetnie się bawiliśmy. Do Jorge przyszła jego dziewczyna- Lena. Jest prawie tak wkurzająca jak on. Już wiadomo dlaczego są razem...

Vilu miała zostać na noc, ale musiała pomóc Fran z przeprowadzką. Prosiłem, żeby jeszcze przyjechała. Angie nie miała nic przeciwko, ale Viola mówiła że źle się czuje, szkoda. Do końca dnia musiałem znosić te małe bachory. Oni są straszni! Ojciec się wkurzył, bo usłyszał jak przy nich przeklinam. No w końcu co miałem zrobić?
Do późnej nocy pisałem z moją najcudowniejszą dziewczyną, wyżaliłem jej się. Opowiedziałem jacy Jorge i Lena są straszni. Ona tylko się ze mnie śmiała, pisała też że nadal źle się czuje. Miejmy nadzieje, że nie będzie chora.
Właśnie idę do Studia, a obok mnie najlepsza osoba jaką świat dał mi poznać- Violetta. Cały czas narzeka, że okropnie się czuje i boli ją brzuch, eh.

- Poproś Angie, żeby wypisała ci zwolnienie z lekcji tańca.
- León, nie wiem...
- Mówię ci, jeśli aż tak się źle czujesz.
- Masz rację. Kocham cię.
- Ja ciebie też.
- Cześć! - przybiegł ten debil Diego.
- Ej, mówiłem ci już jak fajnie jest w trumnie?
- Leóś, na razie nic nie robi.
- Spoko, przecież chciałem się tylko przywitać.
- Już to zrobiłeś, a teraz zmykaj do tej swojej Larusi. - Diego odbiegł.
- Kochanie, dlaczego on ciebie tak wkurza?
- Hmmm... No nie wiem? Bo to skończony dupek?! - cały się gotowałem.
- Weź już się uspokój, o zobacz Fran i Marco! - podbiegliśmy do przyjaciół.


*Francesca*

Dom, w którym mieszkam wraz z Marco jest cudowny! Wszystko takie piękne! Najbardziej podoba mi się nasza sypialnia, śpimy w jednym łóżku. Jest takie wygodne. Jednym słowem mój nowy dom jest wspaniały!

- Fran, opowiadaj jak w nowym domu! - poprosiła Viola.
- Zaraz, zaraz. Fran, gdzie ty się przeprowadziłaś? - spytał jak zawsze nie poinformowany León.
- Do Marco! To znaczy jego rodzice kupili dom, w którym my mieszkamy!
- Już rozumiem, no to opowiadaj.- najdokładniej opisałam każdy szczegół.

W Studiu...

- Viola, coś słabo wyglądasz. Wszystko dobrze? - spytała Angie.
- Właśnie, możesz mi napisać zwolnienie z lekcji tańca?
- No dobrze. Jeśli będziesz się bardzo źle czuła to od razu mów.


*Violetta*

Strasznie boli mnie głowa i brzuch. Cała się trzęsę. Chyba mam gorączkę. Raczej nic mi nie zaszkodziło... Przecież u Leósia nic nie jadłam, chyba że to może być to... Nie, napewno nie...
- Vilu, chodź tu. - poprosił León, po czym przyłożył rękę do mojego rozpalonego czoła. - Ty masz gorączkę, najlepiej będzie jeśli pójdziesz do domu. Przyjdę po lekcjach, no idź już.
- Nie, ja nigdzie nie idę. Zaraz mi przejdzie. - skrzywiłam się, brzuch strasznie mnie bolał.
- Ale ty jesteś uparta. Proszę idź do domu, martwię się...
- León! Nigdzie nie idę! To znaczy teraz idę do Resto, a potem na lekcje!
- Violu, może faktycznie będzie lepiej... - wtrąciła się Angie i reszta przyjaciół.
- Wiem co będzie dla mnie najlepsze! - odeszłam obrażona. Co oni sobie wyobrażają?

Otworzyłam drzwi do Resto. Pachniało Włochami- pizzą i spaghetti. Podeszłam do lady, zamówiłam jedzenie i usiadłam przy stoliku numer 15. Po 10 minutach czekania kelnerka przyniosła danie. Na serwetce ułożyła sztućce. Odchodząc spojrzała na mnie. To chłodne spojrzenie przyprawiało mnie o dreszcze. Uniosłam aluminiowy przedmiot. Pogrzebałam w sałacie, nadziałam oliwkę i ser fetę. Czy, aby na pewno zamówiłam to danie? Coś dzisiaj nie mogę się skupić. Zjadłam zielone "rośliny", nadal byłam głodna. Spojrzałam na miętowy zegarek. Zaraz skończy się lekcja, trzeba wracać. Ruszyłam do drzwi, nacisnęłam na klamkę. Cały czas źle się czułam, ale nie mogłam tego okazywać. León i tak już się martwi.

***

Słodki brunet szedł korytarzem. Przytulił mnie i spytał jak się czuję. Powiedziałam, że dobrze. Nienawidzę okłamywać Leóna! Oznajmił mi, że wychodzi na tor, ma jakieś bardzo ważne treningi. Pożegnaliśmy się po czym każde z nas ruszyło w swoją stronę.
Francesca cały czas pytała czy bardzo źle się czuję. Camila co chwilę dotykała mojego rozpalonego czoła. Akurat była długa przerwa, która trwa pół godziny.
Przez 15 minut zdążyłam pokłócić się osiem razy. Chyba pobiłam rekord Guinnessa.
Fran poszła po picie, a Cam do Andresa. Ja skręciłam w stronę szafek. Ból głowy i brzucha oraz gorączka strasznie mi dokuczały. Jak na złość robiło mi się słabo. Co chwila obraz rozmazywał się, pojawiały się czarne plamy. Oparłam się o ścianę. Z cichym pojękiwaniem zjechałam po niej. Osunęłam się niczym kropelka wody po szybie. Czułam się okropnie. Moje ręce dygotały, oddech był nie równy. Oparłam się jeszcze mocniej o ścianę, jak gdyby miało to w czymś pomóc. Z oczu spływały łzy, które nie wiadomo z jakiego powodu pojawiły się na moich bladych policzkach. Słone krople piekły i parzyły niemiłosiernie moją twarz. Dostrzegłam Francescę i Camilę.

Tu byla FrancescaZbladły na mój widok.

- Boże Święty! Violu, jak ty wyglądasz? - krzyknęły.
- Zróbcie ze mną co chcecie, tylko nie mówcie Leónowi. - chciałam jeszcze coś powiedzieć, ale moje suche usta odmówiły posłuszeństwa.
Bezwładne powieki opadły, ciało stało się bezwładne. Poczułam tylko jak ktoś mnie łapie.


*Ludmiła*

Jestem nikim. Już dla nikogo nie jestem ważna. Jedyną osobą, która mnie kochała był on. Tomas. Nie zdawałam sobie sprawy, że aż tak go potrzebuję. Czasami poniżałam go, ale taka jestem. Wredna, chciwa, chamska. Popełnił samobójstwo, myślał, że już go nie kocham. Mylił się. W jego pokoju znalazłam list, który o tym świadczył. Pisał, że mnie kocha, że ta sytuacja może wyjść na dobre. Na dobre?!

Walnęłam głową o ścianę, usłyszałam pusty odgłos. Tak pusty jak moje serce! Już nikt mnie nie pokocha! Życie to jeden wielki koszmar. Czarny scenariusz się spełnia.
Wyjęłam z szafy album. Przeglądałam nasz zdjęcia. Krzyczałam, płakałam, waliłam pięściami o ścianę. Jednak ból nie polepszył sprawy. Popatrzyłam przez okno. Natalia, niegdyś moja jedyna przyjaciółka, dziś osoba która nie chce mnie znać, szła z Maxi' m. Dlaczego ona ma takie piękne życie? Ah, no tak zapomniałam. Zło powraca ze zdwojoną siłą. Gdybym wiedziała, że to się tak skończy... No właśnie, gdybym wiedziała. Wtedy na pewno nie pokłóciłabym się z Tomas' em przed jego śmiercią.
Wstałam z podłogi i powlokłam swoje ciało do szafy. Wyjęłam czarne ubrania. Te zamierzam nosić do końca życia. Nic nie zjadłam, bo po co?
Szłam z głową spuszczoną na dół. Tylko czasami podnosiłam wzrok, by spojrzeć na tych wszystkich szczęśliwych ludzi. Weszłam do Studia. Przeszłam obok Marco i Andres' a. Biegli w jakimś kierunku. Wyjęłam książki z szafki. Szłam korytarzem, po drodze wpadłam na bruneta.

- Lu, dlaczego płaczesz? - spytał.
- Tomas nie żyje. - odpowiedziałam, po czym bezwładnie opadłam na podłogę opierając się o ścianę. On zrobił to samo.


******
Przepraszam, że taki krótki, ale musiałam wstawić dzisiaj. W innym wypadku byłby pewnie za tydzień -,-
Nie miałam czasu, bo robię szablon dla KOGOŚ ^^. Ale wy się nie dowiecie xd chyba, że się przyzna ;d A ty Kamilciu cicho siedź! xd
Co się stało Violi? To w nexcie ;D
Pierwsza połowa jest beznadziejna -,- druga trochę lepsza, ale...
Mam tymczasowy brak weny, ale to przez panią od polskiego. Kazała mi napisać pracę klasową, a tym było opowiadanie -,- co prawda dostałam dwie szóstki, ale wiecie kogo obwiniać za marnowanie weny xd
I tak jakoś się stało, że Tomas się zabił. No, niech wam będzie- to ja to zrobiłam, ale mam powody xd
A na kogo wpadła Lu? No, nie wiem xd Pewnie się domyślacie, ale ja jestem wredna i będę was trzymać w niepewności ;D
Dziękuję za te 2 głosy w ankiecie ^^. Bo jeśli się nie mylę jest od wczoraj ;p
Tylko nie wiem gdzie mam ustawić, żeby nie był taki ciemny fiolet -,- wszędzie grzebałam, tylko nie w CSS' sie, bo nie chcę rozwalić całego szablonu xd Tak samo jest w komentarzach, nic nie widać ;c
Jezu zaraz wyjdzie, że dopisek dłuższy niż rozdział xd
Tak, kolejny cytat xd Ale mam już chętnych do kupienia książki xd
Do następnego ;****